czwartek, 14 lutego 2013

Takie tam...nie tylko Walentynki

Godzina treningu na świeżym powietrzu i czuję się jak po weekendzie w spa :)
Rozgrzewka, rozciąganie mięśni i energiczny marsz, każda komórka dotleniona, z radością wbiegłam na śniadanie i naprzeciw czekającym mnie zadaniom.
Dobra muza w słuchawkach dodaje skrzydeł.
Dopuszczam jednak możliwość, że niektórzy widząc mnie przez okno i zajadając się świeżo kupionymi bułami, mieli wątpliwości co do mojej poczytalności...
         Kto bowiem przy zdrowych zmysłach zasuwa wokół wsi po 8.00 rano robiąc dziwne obrzędy, wymachy rąk, podskakiwanie, naprzemienny marsz i trucht??
Za krótko tu mieszkamy, żeby zdążyli się zorientować w harmonogramie moich ćwiczeń, spacerów z psem itp.:) na razie musi wystarczyć rozkład powrotów naszych dzieci ze szkoły.
Sympatyczne to jest, lubię naszych sąsiadów, wolę atmosferę małej miejscowości niż wielkiego city
                              @@@
Warto mieć pasję, nawet jeśli to drobiazg, mały sekret.
Oderwanie się od codziennych spraw i ubogacanie życia wewnętrznego rodzi nowe tematy, chęć poszukiwania informacji, nowych znajomych.
Nieważne czy to jest zbieranie guzików, czytanie, taniec,gotowanie czy bieganie.
Ważne, że jest to chwila dla CIEBIE.
                               @@@
Dziś Walentynki.
Kochać trzeba cały rok, wtedy ten dzień ma sens.
Jednorazowy zakup kolejnej poduchy serca nie nadrobi 12 miesięcy....
Jest to jednak bardzo miły dzień, obchodzimy go zawsze całą rodziną, bo KOCHAM CIĘ każdy chce usłyszeć...
Dziś znalazłam coś co chcę tu zamieścić, bo w jakiś sposób poruszyło mnie.
 *pożyczyłam ze strony www.szkolnastrona.pl

Kartka z kalendarza 14-02-2013

Dzień Zakochanych

Święto Zakochanych ma tylu zwolenników, ilu przeciwników. Niezależnie od tego, do której grupy należycie, życzymy Wam takiej miłości, o jakiej pisze Joanna Grzegorzewicz: "W ciche, pogodne południe nagle zerwał się wiatr. Silny podmuch przecisnął się wąską uliczką, zawirował i poleciał do góry, tam gdzie strychy. Luźna szyba w oknie ostatniego piętra zachwiała się i wypadła z ram. Podnieśliśmy głowy i widzieliśmy jak lśniąca, ostra niczym nóż tafla tnie powietrze...
Ułamki sekund wydłużyły się w godziny. Widziałam, jak gilotyna leci na moją szyję, ale nie mogłam się ruszyć. Gdy szyba była w połowie drogi, mój towarzysz zamrugał powiekami - jak człowiek, który budzi się ze snu - i uciekł w bok. Daleko, na bezpieczną odległość.

To był odruch. Nie spojrzał w moją stronę. Objął twarz rękami, żeby ochronić ją przed odłamkami szkła. Zostawił mnie samą. Jeszcze pięć minut temu wierzyłam, że mnie kocha.

Kilka lat później szłam tą samą ulicą z kimś innym. Wchodziliśmy na przejście dla pieszych, gdy nagle, zza zakrętu wypadł rozpędzony samochód. Mój towarzysz złapał mnie za rękę, szarpnął do tyłu, zasłonił własnym ciałem. Objął ramionami, jakby chciał schować cenny, kruchy skarb. To był odruch. Gorące spaliny owionęły nasze twarze, podmuch szarpnął płaszczami. Auto przejechało parę centymetrów od naszych stóp.

Wiedziałam, że mnie kocha."

P.S. Niech spotka Was dzisiaj miła niespodzianka! Pocałunek

*Fotografia pochodzi ze źródła: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Love_travelling..jpg

środa, 13 lutego 2013

Rozmyślania

Szczególny dzień, który powoduje że po raz kolejny zastanawiam się nad przemijaniem życia.
Popielec.
Co dobrego robię dla innych i jak często myślę o kimś oprócz siebie...
Czy pamiętam o tych, którzy prosili mnie o : pamięć, modlitwę, pomoc, rozmowę, spotkanie...
Czy poświęcam wystarczającą ilość CZASU tym, którzy tego potrzebują ...
Czy rzeczywiście poświęcam czas na to, na co powinnam...
Czy kocham i jak kocham męża, dzieci,rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, znajomych, nieznajomych...



Kiedyś nadejdzie moment gdy na pytanie jak kochałaś? chciałabym móc odpowiedzieć...że najlepiej jak umiałam, z całego serca ale przede wszystkim mądrze, odpowiedzialnie, wiernie,z nadzieją...






Każdy dzień jest możliwością nowego wyboru, kolejnego daru dla innych, kolejnego czasu dla mnie na zmianę, kolejną szansą na naprawienie błędów, wspaniałą możliwością, gdy przytulam najbliższe osoby i cieszę się... dobrze, że jesteś :)






poniedziałek, 24 listopada 2008

Biały puch za oknem

Wszędzie biało, siedzę w domu na zwolnieniu z synkiem, który ma anginkę.........
Dobrze,że wyleczyłam moje zapalenie oskrzeli, bo mam siłę, żeby zatroszczyć się o innych....
Znacie to zapewne...oj, mam dość czasem, naprawdę.

                                               :::
Uwielbiam sałatkę grecką, a niestety dietetyczna to ona nie jest- ser feta, oliwki- to dość kaloryczne ale są do tego pomidory, sałata i sos -pycha!!!

                                               :::
Jednak lubię taką sielankę, do pracy nie muszę,błogo, spokojnie, ciepło, dzieci blisko lepią z masy solnej, mąż wróci na pyszną kolację...dla mnie to szczęście i tyle.

sobota, 13 września 2008

Codzienność niekontrolowana

Dzisiejszy dzień przyprawia o dreszcze- nagle zrobiło się zimno, szaro i tylko 6 stopni...
Wspomnienie lata jakby gdzieś daleko za mną, czy było lato w tym roku???
Dziś dzień wolny od pracy poza domem a ja uparcie próbuję nadrobić zaległości z całego tygodnia, w tzw . międzyczasie piekę ciasto i gotuję gołąbki na obiad.
Nazywam to codziennością niekontrolowaną- nikt mnie nie zmusza do wykonywania tych czynności, nawet je lubię lecz jednak czasu wciąż brak.
Nie kontroluję tego, gdyż to codzienna automatyka mamy- robota. :)
kocham tę codzienność , te chwile, gdy patrzę na beztroską zabawę moich dzieci.
Wiem, że moje czynności dają im poczucie bezpieczeństwa.

wtorek, 19 sierpnia 2008

Koniec urlopu

Koniec urlopu, nie cierpię tak rano wstawać ale ma to tez dobre strony np. bieganie rano gdy prawie wszyscy mieszkańcy śpią a wszystkie ulice moje...Ciekawe na jak długo starczy mi zapału, dzieki siostrze zaczełam biegać ale mobilizowac muszę się sama. Dlaczego mieszkam na talerzu mazowieckim a nie w górach? wydaje mi się że tam jest lepiej a szczególnie w takim jednym miejscu... Zadania na dzis wykonane jeszcze Portal Nauczycieli Przedszkola, porzadki w pomieszczeniu zwanym garderobą :) i kawka w nagrodę.  

środa, 13 sierpnia 2008

Bogactwo wewnętrzne


Zastanawiałam się dziś nad tym, jak wielkie bogactwo kryje się w każdym człowieku.
Tyle się ostatnio nauczyłam, czerpię tak wiele wrażeń, mądrości i doświadczeń dzięki rozmowom, obcowaniu z ludźmi.
Każdy ma w sobie inną osobowość, inne spojrzenie na rzeczywistość i to właśnie mnie ubogaca.
Zawsze marzyłam o jakimś artystycznym zawodzie,rozwijałam więc swoje talenty (rysunek) z myślą,że kiedyś....
Życie jest piękne, a marzenia się spełniają jak śpiewa pani Majka J.ale moje zostały stłamszone przez wir codzienności.
Praca, dom, dzieci, mąż, radości , problemy itd. Narzekam jak większość......okropne...
Dla mnie jednak to, co lubiłam robić było i jest niespełnioną częścią mnie samej.
Poznałam podczas rekolekcji wspaniałą osobę- kobietę o twórczej osobowości, która realizuje swoje marzenia.
Dzięki niej odżyły moje marzenia i wiara w to,że ja tez mam szansę na powrót do swoich pasji.
Dziękuję Ci droga A. za to , czego mogłam sie od ciebie nauczyć.

wtorek, 12 sierpnia 2008

.......co znaczy być dobrą mamą?........



Zadaję sobie często to pytanie, w pogoni za byciem matka idealną, co zdaje się niemożliwe.
Czy być "dobrą" mamą to leżeć z dzieckiem na dywanie i z błogim uśmiechem zapomnieć o reszcie spraw?
Dziecko zadowolone, reszta spraw zawalona....
Niestety nie umiem być AŻ TAK dobra.
Skąd wiem, jak będzie wyglądał mój dzień skoro np. jeszcze nie wstałam?
Gdy nie mam urlopu ( tak jak teraz), codzienna gonitwa przypomina walkę o medal- szybko, szybko....
Skoki przez plotki, slalom, żonglerka- tyle dyscyplin dla jednej kobiety, a w nagrodę położę sie spać o 24.00
a nie o 00.30.
To sie nazywa sukces (gdyby ktoś nie wiedział).
Taaaak........
Czuję,że mam urlop.
Dzieci najedzone, grzecznie bawią się na podwórku, a ja za kilka chwil powrócę do swoich obowiązków domowych.
Mój Boże, jak dobrze, że mogłam być na tych rekolekcjach.