Rozgrzewka, rozciąganie mięśni i energiczny marsz, każda komórka dotleniona, z radością wbiegłam na śniadanie i naprzeciw czekającym mnie zadaniom.
Dobra muza w słuchawkach dodaje skrzydeł.
Dopuszczam jednak możliwość, że niektórzy widząc mnie przez okno i zajadając się świeżo kupionymi bułami, mieli wątpliwości co do mojej poczytalności...
Kto bowiem przy zdrowych zmysłach zasuwa wokół wsi po 8.00 rano robiąc dziwne obrzędy, wymachy rąk, podskakiwanie, naprzemienny marsz i trucht??
Za krótko tu mieszkamy, żeby zdążyli się zorientować w harmonogramie moich ćwiczeń, spacerów z psem itp.:) na razie musi wystarczyć rozkład powrotów naszych dzieci ze szkoły.
Sympatyczne to jest, lubię naszych sąsiadów, wolę atmosferę małej miejscowości niż wielkiego city
@@@
Warto mieć pasję, nawet jeśli to drobiazg, mały sekret.
Oderwanie się od codziennych spraw i ubogacanie życia wewnętrznego rodzi nowe tematy, chęć poszukiwania informacji, nowych znajomych.
Nieważne czy to jest zbieranie guzików, czytanie, taniec,gotowanie czy bieganie.
Ważne, że jest to chwila dla CIEBIE.
@@@
Dziś Walentynki.
Kochać trzeba cały rok, wtedy ten dzień ma sens.
Jednorazowy zakup kolejnej poduchy serca nie nadrobi 12 miesięcy....
Jest to jednak bardzo miły dzień, obchodzimy go zawsze całą rodziną, bo KOCHAM CIĘ każdy chce usłyszeć...
Dziś znalazłam coś co chcę tu zamieścić, bo w jakiś sposób poruszyło mnie.
*pożyczyłam ze strony www.szkolnastrona.pl
Kartka z kalendarza 14-02-2013
Dzień Zakochanych
Święto Zakochanych ma tylu zwolenników,
ilu przeciwników. Niezależnie od tego, do której grupy należycie,
życzymy Wam takiej miłości, o jakiej pisze Joanna Grzegorzewicz: "W
ciche, pogodne południe nagle zerwał się wiatr. Silny podmuch przecisnął
się wąską uliczką, zawirował i poleciał do góry, tam gdzie strychy.
Luźna szyba w oknie ostatniego piętra zachwiała się i wypadła z ram.
Podnieśliśmy głowy i widzieliśmy jak lśniąca, ostra niczym nóż tafla
tnie powietrze...
Ułamki sekund wydłużyły
się w godziny. Widziałam, jak gilotyna leci na moją szyję, ale nie
mogłam się ruszyć. Gdy szyba była w połowie drogi, mój towarzysz
zamrugał powiekami - jak człowiek, który budzi się ze snu - i uciekł w
bok. Daleko, na bezpieczną odległość.
To był odruch. Nie spojrzał w moją
stronę. Objął twarz rękami, żeby ochronić ją przed odłamkami szkła.
Zostawił mnie samą. Jeszcze pięć minut temu wierzyłam, że mnie kocha.
Kilka lat później szłam tą samą ulicą z
kimś innym. Wchodziliśmy na przejście dla pieszych, gdy nagle, zza
zakrętu wypadł rozpędzony samochód. Mój towarzysz złapał mnie za rękę,
szarpnął do tyłu, zasłonił własnym ciałem. Objął ramionami, jakby chciał
schować cenny, kruchy skarb. To był odruch. Gorące spaliny owionęły
nasze twarze, podmuch szarpnął płaszczami. Auto przejechało parę
centymetrów od naszych stóp.
Wiedziałam, że mnie kocha."
P.S. Niech spotka Was dzisiaj miła niespodzianka!
*Fotografia pochodzi ze źródła: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Love_travelling..jpg